Będąc w Pieninach musiałam skusić się na wycieczkę Spływem Dunajca.
Nacieszyć oczy zwiedzając w ten sposób Pieniński Park Narodowy. Jest to
największa atrakcja w Europie. Najpiękniej jest na wiosnę, kiedy
przyroda budzi się do życia. Pieniny na wiosnę są
prześliczne, krajobraz zmienia się z dnia na dzień. Pojawiają się
pierwsze kwiaty a ptaki śpiewają najgłośniej.
Spływ zaczyna się od 1-go kwietnia, a
koniec sezonu jest 31-go października/ z wyjątkiem Bożego Ciała i
pierwszego dnia Święta Wielkiej Nocy/
Spływ
Dunajcem na flisackiej tratwie / ciągle w konstrukcji takiej samej od
roku 1830/ to spotkanie z dziką przyrodą niezmienioną od lat. Pasmo
górskie Pieniny leży na wschód od Tatr /30 km/ Z jednej strony Dunajca
jest Słowacja, z drugiej Polska.
Sporo czytałam na temat powstania przełomu, ale najciekawsze są podania ludowe na ten temat.
Jedna z legend głosi, że wyrąbał je mieczem Bolesław Chrobry. Inna, że
młody góral Ferkowicz ścigał króla wężów a on uciekając wywrócił wąwóz i
wytyczył drogę Dunajcowi. Kiedyś trasa zaczynała się od Zielonych
Skałek w Czorsztynie. Kiedy zaczęto budować zaporę na Dunajcu przystań
flisacką przeniesiono do Sromowców Wyżnych.
Płynąc możemy podziwiać roztaczający się widok na Trzy Korony. Jest to najwyższy szczyt Pienin.
Płynie się pomiędzy ścianami skalnymi, trudno zobaczyć gdzie rzeka skręca. Nurt jest wtedy szybszy. Po drodze mijamy Ostrą Skałę, Grabczychę w której była grota rybacka.
Powoli zbliżamy się do Zbójnickiego Skoku. Legenda głosi, że w tym miejscu zbójnik Janosik uciekając przed węgierskimi żandarmami przeskoczył Dunajec. Na skale widać odcisk kierpca Janosika.
Janosik, bohater słowackich i
polskich legend, to postać autentyczna. Juraj Jánošík żył w latach
1688-1713. Był synem Martina Jánošíka i Anny Cesnekovej urodzonym
w Tierchowej (Słowacja). Miał trzech braci: Jana, Martina i Adama oraz
młodszą siostrę Barborę. Jánošík miał brać udział w powstaniu Rakoczego,
po którym wrócił na wieś, aby zająć się rodzinnym gospodarstwem. Jednak
po krótkim czasie wstąpił do austriackiej armii. Należał do oddziału
stacjonującego na zamku w Bytčy (więzienia dla
groźnych bandytów). Tam poznał Tomáša Uhorčíka, ówczesnego harnasia
karpackich rozbójników, któremu pomógł w ucieczce. Po tym sam wstąpił do
jego bandy i działał aż do 1713 r., kiedy to pojmano go i zgładzono w
Liptowskim Mikułaszu (Słowacja) poprzez powieszenie na haku za lewe
żebro.
W tym miejscu Dunajec jest głęboki / 12 m./ i dość szeroki. Rzucając sprysek / długi kij /do wody przewodnik-flisak pokazał jak potrafi się odbić od kamieni i wyskoczyć z powrotem. Oprócz tratw płynąc spotykamy kajakarzy i...
kaczki
Mijamy Trzy Korony i dopływamy do masywu Golicy
.Widać trzy skały w kształcie kapturów. Legenda głosi że byli to grzeszni
zakonnicy, których spotkała kara i zostali zaklęci w skały. W tym miejscu
Dunajec skręca bardzo gwałtownie w lewo. Siedziałam blisko flisaka i przy
skręcie ochlapał mnie prawie całą, ale byłam mu wdzięczna za tę orzeźwiającą
wodę z Dunajca.W ten dzień było bardzo gorąco./37 stopni
Teraz Dunajec odbija w prawo i wpływamy na tzw.
Leniwe Ploso, gdzie wartka rzeka trochę się uspokaja. Powoli mijamy Piecki,
Ligarki i Fujarki. Widzimy już Czerwoną Skałę, Czerteź i Czertezik. Tymi
szczytami prowadzi szlak turystyczny ze Sokolicy przez Zamkową Górę na Trzy
Korony zwany Sokolą Percią.
Płyniemy lekko w prawo, potem w lewo, żegnamy się ze
Słowacją zbliżając się powoli do Szczawnicy, gdzie kończymy naszą przygodę.
Oprócz pięknych widoków było też wiele śmiechu, bowiem uczestnicy tej wycieczki
mieli niezwykłe poczucie humoru. Na naszej tratwie byli górale z Chicago,
Toronto.-To ludzie , którzy tam się urodzili, ale bardzo ładnie mówili po
polsku.
I tylko jeszcze jedno spojrzenie na góry i
mówimy do widzenia.
Kochani dziękuję za komentarze, wizyty u mnie. Pozdrawiam serdecznie.
Przed laty też takową wycieczkę odbyłam.Krajobrazy piękne!
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
na pewno taki spływ jest przeżyciem, widoki przepiękne ...ale ja bym się nie skusiła, panicznie boję się rwącej i gębokiej wody, choć utopic się przecież można i w wannie...
OdpowiedzUsuńrelacja świetna, ale z pozycji ogladacza :)
pozdrawiam
...witaj Alinko,
OdpowiedzUsuńWspaniała wycieczka! Interesujący post i fotorelacja!
Może kiedyś skuszę się na spływ Dunajcem, widoki zapierają dech w piersi!
Serdeczności:)
Czytałam w internecie o atrakcjach takiego spływu.Ty mogłaś przeżyć to osobiście.Serdeczna zazdrość z mojej strony się kłania.Cieszę się razem z tobą że dane ci było to przeżyć.
OdpowiedzUsuńSerdeczności dla ciebie Alinko:)
Po raz ostatni w spływie Dunajcem uczestniczyłem z jakieś 30 lat temu. Pamietam do dziś ciągłe zagadki flisaków ph z której strony Dunajca będą Trzy Korony?
OdpowiedzUsuń...jeszcze raz ja, wyobraź sobie w rodzinnym albumie znalazłam zdjęcie ze spływu Dunajcem z roku 1960! Uczestniczyła w nim moja śp. Mama...
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu:)
Serdeczności:)
Narobiłaś mi ochoty; pewnie na wiosnę zaplanuję taki wypad; pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo sa wyjątkowe doznania.Niemal każdy kto był w Pieninach korzystał ze spływu Dunajcem. Pozdrawiam....
OdpowiedzUsuńAlinko, wierzę, że miałaś wspaniałe przeżycia. Widoki śliczne i to bycie na wodzie wśród tak ładnych widoków.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło*
Piekna wycieczka Alinko! Też kiedyś parę razy uczestniczyłam w takim spływie. Do dzisiaj pamietam tamte widoki i atmosferę a nawet twarze wesołych, lekko zawianych flisaków.Ech, góry, nasze góry - każde, czy to Pieniny, Beskidy, Tatry, Bieszczady i Pogórza cudne,niepowtarzalne i majestatyczne.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Cię pozdrawiam i usmiech zasyłam!:-))
Spływ Dunajcem to jedna z najfajniejszych atrakcji w górach. Pieniny są piękne a oglądanie ich z wody sprawia wiele przyjemności. Byłam na spływie baaaardzo dawno temu, ale pamiętam, że wówczas też było wesoło:)))Pozdrawiam gorąco:-)
OdpowiedzUsuńNic ujac nic dodac!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Świetne widoki. Byliśmy w tym miejscu dużo lat temu, do dziś oglądamy zdjecia. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń