Zapraszam na mój portal poetycki www.poezja-sztuka.com

sobota, 18 października 2014

Jak dobrze witać dzień po długiej koszmarnej nocy.


Nie zapomnę, jak tuliłam martwe ciałko i nie pozwoliłam wyrwać z objęć. Mój krzyk rozrywał mi wnętrze, a potem czarna dziura. Już nic nie pamiętałam, nawet pogrzebu.
Nie chciałam słyszeć gadek jesteś młoda urodzisz dziecko. Czy ktoś z nich zastanowił się, że ja nie chcę przez, to jeszcze raz przechodzić.
Obsesyjnie użalałam się na sobą, to była praca na cały etat.  Bałam się wyjść z domu, nie mogłam się na niczym skupić dłużej niż kilka minut.
Oskarżałam męża że udaje, że wszystko jest w porządku, do cholery nic nie było w porządku.
Wyszłabyś z domu, poszła na zakupy, nie można tak siedzieć i rozpaczać. Żadne argumenty do mnie nie docierały, krzyczałam ja chcę iść tam, gdzie poszło moje dziecko.
Codziennie mówiłam, zostawicie mnie nie widzicie, że mam depresję. 
Tylko dlaczego wszyscy wokół nie płaczą, jakby zapomnieli co mnie spotkało. Czy utrata dziecka (nawet takiego co ma dwa dni ) nie jest koszmarnym przeżyciem i niesprawiedliwością.
Zaczęłam się zastanawiać dlaczego, to był pierwszy etap mojego powolnego wychodzenia z kręgu, w którym się zamknęłam.
Nie wpuszczałam tam nikogo byłam ja i mój ból. I pewnie bym zabiła siebie, gdyby do mnie nie dotarło, że oni chcą mi pomóc.
Powoli oswajałam się z bólem wyszłam na balkon, to był nie lada wyczyn. Potem pozwoliłam, by ktoś mi pomógł zrobić porządek wokół siebie. Pierwszy spacer pamiętam jak przez mgłę.
Moja pierwsza wizyta u psychoanalityka -przepłakałam całą.
Płacz oczyszcza mówiła psycholog, następnym razem porozmawiamy.

Mijały tygodnie, miesiące pracy nad sobą, w końcu poczułam ulgę, wróciłam do życia i mojego męża.
To moim bliskim zawdzięczam, że byli przy mnie wspierali i nie pozwolili zatracić się w niebycie. 

(Wysłuchane i spisane )







10 komentarzy:

  1. Nie jest łatwo wyjśc z depresji, to żmudna i długa terapia...strata dziecka to dla niej był koniec świata...dobrze,ze bliscy byli przy niej...otwarła się znowu na świat...
    pozdrawiam Alinko:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem,że bliscy potrafią pomóc, bo ja też wpadłam w czarną dziurę, kiedy mój mąż odszedł, miałam przy sobie osoby, które potrafiły mi pomóc, musieli mną wstrząsnąć. Wcale nie tak prosto wyciągnąć bliską osobę z depresji. też miałam myśli samobójcze, pamiętam to cierpienie, może dlatego spisałam to co usłyszałam. Pozdrawiam Marysiu.

      Usuń
    2. miałam podobnie Alinko,z tym,ze ja musiałam odejść,by godnie żyć...moi Rodzice głównie mi pomogli,bliscy też...ale wiem,co to czarna dziura...i jak trudno z niej wyjść...teraz umiem sie cieszyć małymi rzeczami...

      Usuń
    3. To tak jak ja, a pamiętam jak zachorowałam na raka, Boże jak ja wtedy chciałam żyć, myślę,że wtedy doceniłam jakie piękne potrafi być życie.
      Nie wolno uronić nic z niego, nawet jak łzy płyną się w niektóre dni.

      Usuń
  2. Mieszkałyśmy w tym samym domu i obie spodziewałyśmy się dziecka. Ona w kwietniu a ja w lipcu. Po carskim jej 2 dniowy synek(pierwsze dziecko)synek umarł w inkubatorze. Nikt nie może sobie wyobrazić taka sytuację. Co czuli mój Brat i moja Bratowa kiedy moje dziecko się urodziło potem zdrowe. Moja Bratowa szybciej się do mojego maluszka przekonała, mój Brat do dziś nie lubi mojego 2 Syna .Pozdrawiam Alinko. Okropny temat, ale takie jest życie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uleczko patrz jak cierpienie potrafi zmienić życie człowieka, wiem,że strata dziecka odbija się na psychice na całe życie. Jak Twój brat musiał bardzo cierpieć,ze do dzisiaj trzyma urazę do dziecka, które mu nic nie zawiniło. Ja miałam więcej szczęścia mnie i dziecko uratowali, Myślę,że nikt z nas nie zna i nie zrozumie wyroków Boga.

      Usuń
  3. Wraz ze śmiercią dziecka umiera część matki i to czasem do końca zycia. Pozdrawiam i zapraszam na mój drugi bliog, w którym napisałam o filmie Bogowie.Wreszcie lekko opanowałam komputer

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Basiu. Dziękuję ,że wpadłaś do mnie już pędzę na twój drugi blog.

      Usuń
  4. Bardzo smutny temat. I to prawda, że nikt nie zrozumie matki, która przestała być matką. Nawet jak była nią bardzo krótko.
    Serdeczności Alinko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy czytałam książkę , amerykańskiej pisarki( nie pamiętam nazwiska) . Kobieta straciła dziecko w trakcie karmienie( zasnęła), obwiniała się o śmierć. O mało nie wylądowała w szpitalu psychiatrycznym, i nie rozbiła swojej rodziny. Uratował ją syn jej męża z pierwszego małżeństwa( mały kilkuletni chłopiec ) który potrafił do niej dotrzeć .
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń