Maria bardzo wcześnie
owdowiała, została z trójką dzieci. Długo trwało zanim ból po stracie
męża minął, ale dzieciom nie okazywała jak bardzo cierpi i jak jej źle
.Nocami płakała w poduszkę, a w dzień przylepiała uśmiech.
Nawet przez myśl
nie przeszło, by gdzieś wyjść, a umówić się z
mężczyzną to abstrakcja. Wszystkie swoje potrzeby zamknęła szczelnie.
Całkowicie poświęciła
się dzieciom. Była atrakcyjną kobietą i nie raz otrzymywała propozycje
umówienia się choćby do kina. Zawsze odmawiała.
Dzieciaki wyrosły
pokończyły studia, zaczęły żyć swoim życiem. Ciągle była
dyspozycyjna i zawsze wydawało jej się, że musi być ugotowany obiad,
posprzątane, poprane.
Najstarsza córka już
nie mieszkała z nią, ale na weekendy przywoziła wnusię. Młodzi chcieli
jeszcze trochę z życia skorzystać. Chętnie zostawała z wnusią . A co
innego miała do roboty, tak się złożyło ,że nawet przyjaciół nie miała ,
zabrakło dla nich czasu.
Ostatnio często miała zawroty głowy, była bardzo osłabiona. To pewnie dlatego, że nie odpoczywała, nie myślała o sobie.
Dom praca- praca dom.
Pewnego dnia
zasłabła na ulicy, gdyby nie przechodzący mężczyzna pewnie by upadła na
ziemię. Przytrzymał ją a potem poprosił by na chwilkę usiedli w
pobliskiej kafejce.
Nawet nie oponowała,
,kręciło się jej w głowie i czuła się taka osłabiona. Posiedziała
chwilkę , kiedy poczuła się lepiej podziękowała i chciała odejść.
Zaproponował ,że ją odprowadzi do tramwaju.
Już miała powiedzieć
nie , ale wewnętrzny głos podpowiedział zgódź się, przecież to tylko
przysługa. Zaczęli rozmawiać , nawet nie zauważyła kiedy doszli na
przystanek, tak miło im się rozmawiało.
Właściwie to ona
mówiła , on słuchał i uśmiechał się. Kiedy doszli na przystanek zapytał się, czy zechciałaby się z nim umówić na spacer, poszli by do
ogrodu botanicznego. Taka piękna pora roku, właśnie zaczęło się lato. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się .
Ten uśmiech to znaczy że pani się zgadza. Powiedziała, tak możemy się wybrać w najbliższa sobotę.
Przyjadę po panią, tylko proszę mi powiedzieć gdzie
i o której godzinie. Kiedy weszła do domu zorientowała się , że nawet
nie wie jak ma na imię , sama też mu się nie przedstawiła. Tak naprawdę
to nic nie wie o nim..
Dzieciom nie
powiedziała, że się umówiła. Kiedy córka zadzwoniła, że
przywiezie małą na weekend, pierwszy raz odmówiła. I wtedy się zaczęło wypytywanie, a gdzie to mama się wybiera,
nie chciała zapeszać, nic nie powiedziała , ale córka nie była
zadowolona , że mama jej odmówiła.
Po
raz pierwszy od wielu lat poświęciła na swoją toaletę tak wiele czasu,
nawet się umalowała, w lustrze zobaczyła inną twarz , jakby jej ubyło 10
lat. Kiedy poszła na spotkanie on już czekał , trzymał w ręku czerwoną
różę . I wtedy jej się przedstawił jestem Jan a ja Maria powiedziała.
Pocałował ja w rękę , otworzył drzwi samochodu i zaprosił do środka.
To on zaczął
rozmowę , że od kilku lat jest wdowcem ,już jest na emeryturze , że
mieszka sam , córka z mężem wyjechała do Anglii, czasami do nich leci ,
oni też przylatują a gros czasu spędza sam.
Dzień był piękny ,
spacer cudowny, Maria nie pamięta kiedy tak miło spędziła czas. Doszli
do wniosku ,że będą od czasu do czasu się spotykać.
Mają wspólne zainteresowania, oboje lubią teatr, operę, kino, naturę.
Maria zastanawiała się kiedy ona ostatni raz była w kinie i nie mogła sobie przypomnieć .
Kiedy odwiózł ja do domu ośmielił się powiedzieć jej po imieniu.
-Dziękuję Ci Mario za czas jaki ze mną spędziłaś.
-To ja Ci dziękuję Janie. To do następnej soboty...tym razem pójdziemy do kina...
c.d.n.
Kiedy odwiózł ja do domu ośmielił się powiedzieć jej po imieniu.
-Dziękuję Ci Mario za czas jaki ze mną spędziłaś.
-To ja Ci dziękuję Janie. To do następnej soboty...tym razem pójdziemy do kina...
c.d.n.
Czasami trzeba długiej wędrówki by znaleść sie w odpowiednim miejscu.Każdy bez wyjątku potrzebuje drugiego człowieka by normalnie funkcjonować.
OdpowiedzUsuńPewnie nie raz córce nie bedzie sie podobało że mama ośmieliła sie odmówić opieki nad dzieckiem.Moze właśnie to zasłabnięcie pozwoli jej teraz żyć pełnią życia.
To jeszcze nie koniec opowiadania, ale może masz rację
UsuńOpowiadanie z happy endem. Moja bratowa jest wdową 39 lat; siostra wdową 27 lat i nic nie zapowiada aby to się zmieniło. A ciężko jest żyć na starość w samotności; pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiele jeszcze3 się wydarzy...pozdrawiam Basiu
UsuńMasz talent Alinko:)))
OdpowiedzUsuńKim jesteś anonimowy, dziękuję
Usuń...optymistyczne opowiadanie...ona, wiecznie dla innych, wreszcie zaczęła żyć własnym życiem!
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Czasami zapominamy, że jesteśmy nie tylko rodzicami, a życie przecieka nam przez palce i ja zostawiam serdeczności....
OdpowiedzUsuńbył czas, że i ja zapomniałam, że jestem kobietą. byłam mamą i babcią, ale to się zmieniło. zresztą za aprobatą dzieci i wnuków.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam niedzielnie:)
Jak to dobrze, że w porę się obudziłaś, bowiem czas ucieka a wieczność na nas czeka, serdeczności zostawiam
UsuńMelancholijne, jak gdyby jesienne opowiadanie, dające nadzieję osobom w średnim wieku, ze ich życie także jeszcze nie skończone, że w ich zyciu także może sie cos zmienić. Czasem to jest przypadek i ktoś nas nagle odnajduje. A niekiedy to my musimy pomóc losowi. Tak czy siak - uważam, ze warto próbować czegoś nowego. Nie skazywać sie na codzienną powtarzalność i szarość. Nie bać się nowych wyzwań i tych specyficznych, dawno nie udczuwanych drżeń serc. To, ze człowiek ma swoje lata, nie znaczy, ze nie potrzebuje uczuć, nie potrzebuje Przyjaciela albo przyjaciół. Człowiek ma prawo do wszystkiego, by zyć pełnia, by być szczęsliwym. i dlatego ściskam kciuki za marię by jej przyjaźń z janem rozwijała się pomyslnie. A jesliby nawet tak miało nie być z jakichś względów, to niech sie Maria nie załamuje i nie zamyka w sobie. Niech idzie do ludzi i nie boi się szukać nowych kolorów na tej jesiennej ścieżce życia...Pozdrawiam Cię Alinko bardzo gorąco i trzymam kciuki, byś szybko wyzdrowiała!:-)))
OdpowiedzUsuńOlgo bardzo dziękuję za tak wyczerpujący komentarz pełen mądrości .Wiem z doświadczenia, że nie warto zapominać o sobie, bo życie wtedy jest pełne jeśli czujemy się dowartościowani przez najbliższą sercu osobę.
UsuńWiem też , że nawet dzieci które kocham bardzo nie zapełniają pustki serca. Ja znam koniec tej historii ale to będzie w następnym odcinku.
I ja Oleczko pozdrawiam Cię serdecznie.
Bo życie to rzecz dla dwojga...To takie naturalne- potrzeba drugiego człowieka. I tu wiek nie ma znaczenia.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Jak śpiewa Cugowski bo do tanga trzeba dwojga...
UsuńTak wiele jest samotnych i kobiet i mężczyzn zamkniętych w czterech ścianach i marzących o spotkaniu bliskiej osoby ,ale przez to zamknięcie się w czterech ścianach sami nie dają sobie szansy,ale myślę ,że czynników tego zamknięcia się jest co najmniej kilka ,aspekt społeczny ,finansowy , chyba religia no i rodzinny.Takich cudownych zbiegów okoliczności w życiu często nie spotykamy,więc trzeba mu pomóc.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:))
Masz racje Reginko , że takich zbiegów okoliczności jest mało ale tym razem się zdarzył taki przypadek, od pozdrawiam
UsuńZapomniała ,że jest kobietą,tytuł Alinko jak najbardziej pasuje...Zapominamy czasem,że istnieje nasze życie,które nie kojarzy się tylko z pomocą rodzinie,przy wnukach...dla siebie tez trzeba coś miec,bo samotnośc boli.Rodzina wraca do siebie,a my...zostajemy sami...
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy,ciekawe i refleksyjne opowiadanie:)
Dzieci na ogól egoistycznie patrzą na swoich rodziców.
UsuńMam wrazenie, ze dzieci Marii nie beda zachwycone znajomoscia z Janem. Mialy darmowa sprzataczke, kucharke i opiekunke do dziecka.
OdpowiedzUsuńNajwzyszy czas aby pomyslala o sobie, czekam na cd.
Pozdrawiam:)
Dobrze myślisz , dzieci nie będą zachwycone...pozdrawiam ciepło
UsuńLudzie po przejściach mają prawo chcieć ułożyć sobie życie, a już na pewno z niego (tego życia) korzystać. Ja też czekam na ciąg dalszy. :)
OdpowiedzUsuńKażdemu należy się trochę szczęścia choćby nie miało trwać wiecznie
UsuńI taka przyjaźń pomiędzy kobietą i mężczyzną pomaga pokonać trudne chwile w życiu i mieć cel, do jakiego się dąży. Zycie wtedy ma sens. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŻycie ma sens tak jak piszesz, i inaczej się żyje,Serdeczności
UsuńDobrze zrobila!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Ja też tak powiedziałam , ściskam Cię mocno Judytko
UsuńWspaniale, że zgodziła się na moment wytchnienia.
OdpowiedzUsuńCzy to się spodoba jej dzieciom? - no, nie wiem...
Dzieci są bardzo zaborcze.
Ciekawa jestem, jak to będzie z jej dziećmi?
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Ja to wiem ale o tym w następnym odcinku, buziaczki
OdpowiedzUsuńW dalszej części opowiadania spodziewam się, że ciężko jej będzie wyrwać się z tej klatki, w jakiej dobrowolnie dała się zamknąć. Dzieci lubią wykorzystywać poświęcenie rodziców, jak się do tego przyzwyczają, to potem ciężko jest to odkręcić...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jeszcze chwilka cierpliwości i będzie dalsza część.Nie mogę w odpowiedzi na komentarz zdradzać zakończenia. Pozdrawiam...)
UsuńAlinko, dziękuję Ci bardzo za wizytę u mnie na blogu.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam z uwagą początek znajomości Marii i Jana. Czekam na dalszy ciąg. A'propos zapominania... Tak wiele jest kobiet, które zapominają o własnym szczęściu, takim prawdziwie osobistym.
Pozdrawiam serdecznie:)
Jak miło Cię gościć w moich skromnych progach. Tak kobiety czasami zapominają, że maja takie samo prawo do szczęścia jak i mężczyźni.Od pozdrawiam serdecznie
Usuń