Kiedy
spotkała Jana powiedziała jak zareagowały córki, nawet się nie zdziwił , dzieci czasami zachowują się
irracjonalnie. Pogłaskał po policzku , nie martw się będzie dobrze. Moja Kaśka
bardzo się ucieszyła i chce cię poznać. A z twoimi córkami poradzimy sobie.
Potrzeba czasu i taktu.
Agnieszka
milczała, Maria też nie dzwoniła. Wie ,że któregoś dnia znowu poprosi , by
została z Zuzią.
Wieczorem
zadzwonił Jan , miał pomysł , a może by tak zabrać w góry Zuzię i Kacpra . Są w
tym samym wieku, zaprzyjaźnili by się.
Maria
też miała plan, porozmawia z mamą Beaty. Beata to przyjaciółka Julii. Maria lubiła jej mamę Spotykały się na wywiadówkach i wtedy mama
Beaty odwoziła ją do domu, mieszkała kilka bloków dalej.
Jak
pomyślała tak zrobiła, zadzwoniła do Janki i umówiła się na spotkanie .
Poszły
do osiedlowej kawiarni. Maria od razu przeszła do sedna sprawy.
Powiedziała, że pojawił się ktoś w jej życiu,
zakochała się, ale Julka jest przeciwna
i złości się tak bardzo.
Nie
chce stracić córki i przyjaciela. A jaka ma być moja rola pyta Janka, przecież
ja nie mogę zmusić Juli do zmiany
zdania.
Ale
możesz porozmawiać z Beatką, ona będzie mogła Julii przetłumaczyć , że zachowuje się
egoistycznie.
To
dobry pomysł .Na pożegnanie Janka powiedziała , może byśmy tak od czasu do
czasu spotykały się na babskie plotki. Czemu nie uśmiechnęła się Maria .
Dzień
za dniem mijał ale Julka nie szukała
kontaktu z mamą. Maria cierpliwie czekała..
Któregoś
dnia Julka poprosiła o rozmowę. Czekam na nią od dawna odpowiedziała.
Mamo
przepraszam , nie powinnam się tak zachować, masz prawo do miłości.
Nie
mogła uwierzyć, spytała co się stało , że zmieniła zdanie, wiesz uświadomiła mi
to Beata .
Przytuliła
Julię i obie się rozpłakały.
Maria
zadzwoniła do Janki i Beaty dziękując za wszystko.
Julia
zdeklarowała się że porozmawia z Agą i powie jej o pomyśle Jana w
związku z wyjazdem w góry.
Zadzwoniła
do Janka , bardzo się ucieszył, widzisz nie mówiłem powoli wszystko się ułoży,
czas i dużo cierpliwości to najlepsza recepta.
Do
świąt zostały dwa tygodnie, dalej nie
wiedziała czy Aga zechce poznać Jana.
Julka
wpadła do domu jak bomba i już od progu krzyczy , mamo Aga dzisiaj do nas
przyjeżdża. Szykuj się na rozmowę.
Cała
była w nerwach, czy jak dawniej będzie pouczać , że nie powinna się wiązać z
mężczyzną , czy może do niej dotarło ,że źle zrobiła wściekając się .
Aga już wiedziała od Juli , że mama planuje małą zabrać w góry, że czeka na
jej decyzje czy się zgadza. Jan już zarezerwował miejsce w pensjonacie na 4 osoby.
Mówiła
,że ostatni tydzień nie mogła spać, śnił jej się tata. Było jej głupio , że tak
się zachowała, tylko nie wiedziała jak zacząć rozmowę.
Wystarczyło
powiedzieć przepraszam mamo. I wszystko
się pięknie ułożyło , pozostało czekać na spotkanie w pierwszy dzień Świąt. W
nocy bardzo źle się poczuła , Julka musiała wezwać pogotowie, na sygnale
zawieźli ją do szpitala-zawał .
Mało brakowało a Marii nie było by wśród nas. Czekała ją długa
rekonwalescencja a potem zamiast
emerytury- renta.
Córki
płakały, przepraszały, czuły się winne. Zamiast Świąt w domu Maria spędziła je
w szpitalu .Tam też dzieci poznały Jana,
był przy niej, zobaczyły jaki jest
wspaniały. I dla nich był miły, żadnych wyrzutów.
Kiedy
wyzdrowiała postanowili się pobrać. Maria od kilku lat jest szczęśliwą żoną i matką. Jan ma dużą rodzinę o jakiej
zawsze marzył.
Ori
postanowiła uratować wszystkie psy z pewnej mordowni zwanej schroniskiem, którą
władze postanowiły zlikwidować. Przedsięwzięcie jest wielkie i niewyobrażalnie
trudne. Na pomoc czeka jeszcze kilkanaście psów, a te które już są pod opieką
Domu Tymianka będą wymagały leczenia i solidnego żywienia bo ich stan jest...
nie każcie mi pisać jaki bo zapłaczę klawiaturę. Potrzebny jest każdy grosz. A
najbardziej potrzebne są KOCHAJĄCE DOMY. Proszę - roześlijcie apel po
znajomych, pomyślcie jak możecie pomóc. Każde uratowane życie jest bezcenne, a
my jesteśmy warci tyle, ile potrafimy dać z siebie cierpiącym i potrzebującym,
zdanym na nas zwierzętom. Można adoptować psa realnie - dając mu miłość i dom
albo wirtualnie - łożąc na jego dobrostan - e mail do Ori to:
fundacjadomtymianka@gmail.com . Można wpłacić pieniążka na konto Fundacji Dom
Tymianka:BZ WBK 52 1090 1694 0000 0001 1684 920, można wystawić dzieło swoich
rąk w internetowym sklepiku i sfinansować wysyłkę do nabywcy: Sklepik pod Orionem. Można
napisać o tej akcji. Im nas więcej tym więcej psów ma szansę ocalić życie.
Pomóżcie kochani. Warto.
Pomóżcie kochani. Warto.
Witaj, Alinko! Piszesz, że to juz zakończenie a tymczasem ostatnie zdanie pozostawia pole do rozwoju dalszego ciągu tej historii...
OdpowiedzUsuńJednak jak rozumiem, najwazniejsze w Twej opowieści jest to, ze Julka zaakceptowała zwiazek swej mamy z Janem. Cudownie! Mając jakis wpływ na siostrę i ją pewnie przekona do zmiany zdania.
W sumie to opowieść z happy endem. Mozemy mieć nadzieję, ze dalsze losy Marii i jana potoczyły się pomyslnie i od tej pory razem będą już walczyć ze wszystkimi kamieniami na ich drodze.
Nie wszystkie jednak tego typu historie kończą sie tak dobrze. Mam na myśli to, ze nie wszystkie cóki wybaczają i nie wszystkie matki są szczesliwe w swych związkach. Czasem po cięzkim zawodzie miłosnym ląduja w ramionach swych córek, ciesząc się, ze maja się po tym wszystkim do kogo przytulić i przy kim leczyć rany.
Tak czy siak, powracam do tego, co napisałam wczoraj i przedwczoraj. Miłośc to najpiekniejsza rzecz, jaka nam sie w życiu zdarza. To uczucie warte wszystkiego - kazdego poświecenia i każdego cierpienia, gdyż tylko miłośc potrafi nadać naszemu zyciu smak, blask i sens.
Niech sie wiec nam zdarza miłośc. Niech puka w okna tych, którzy juz nie wierzą w to, ze istnieje. Niech daje nam blask i światło nawet, gdybyśmy mieli sie w tym swietle spalić jak ćmy.
Pozdrawiam serdecznie i dziekuję za Twoją opowieść Alinko!
Oleńko przepraszam , nie wkleiło mi się zakończenie tej historii ale już naprawiłam błąd. I ja Cie pozdrawiam serdecznie i cieplutko....)
UsuńOlu mam pytanie do Ciebie czy mój mail doszedł.
UsuńJuż sobie doczytałam zakończenie, którego nie było. Teraz jest wszystko w porządku.Wszystko sie dobrze skończyło za sprawą choroby Marii, czyli cierpienia. Dobrze, że są razem!:-)
UsuńAlinko - Twój e-mail nie doszedł, niestety. Może źle napisałaś adres? Pytałaś u mnie czy ważna jest wielkosć liter. Tak. Trzeba adres wpisać małymi literami: wanderers147@gmail.com
Spróbuj wysłac swój list jeszcze raz. Będę czekała cierpliwie - nie denerwuj sie niczym.
Pozdrawiam serdecznie.
Ola
Wysłałam. Buziaczki
UsuńWszystko dobre, co się dobrze kończy.
OdpowiedzUsuńA ta historia ma dobre zakończenie.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Jolu tak mi głupio namieszałam ale historia kończy się dobrze choć najpierw Maria musiała pocierpieć.Od pozdrawiam serdecznie.
UsuńAlinko - często powtarzam, że życie pisze różne scenariusze. Nie tylko fortuna kołem się toczy, ale także los niesie nam różne niespodzianki; dobre i złe. Coraz częściej zaś powtarzam sobie; nie chwal dnia przed zachodem słońca, a póki żyje, to słońce jeszcze nie zaszło, więc nie wiem co mnie czeka jutro, więc i bohaterka opowiadania też tego nie wie. Zatem cieszmy się chwilą; pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Basiu, uściski
UsuńA ja lubię dobre zakończenia.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Ja też lubię dobre zakończenia....pozdrawiam
Usuńuff!...jak to dobrze,że oboje i Maria i Jan nie rezygnowali,starali się to jakoś pomyslnie rozwiązac,taktownie.bo tak trzeba,powoli,ale do celu,trzeba walczyc o swoje szczęście...Każdy ma do tego prawo.Zreszta miłosc pozwala nam na inne,lepsze spojrzenia na wszystko,więcej dobra widzimy niz zła...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie:)
pamietam jak im kibicowałam, w końcu przyłożyłam palec do ich szczęścia. Nie wolno rezygnować , miłość jest motorem napędowym...serdeczności
UsuńNajważniejsze, że już nie są samotni. Tak niewiele trzeba...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
P.S. Udało mi się przegapić kilka Twoich postów, za co biję się w.. no tam gdzie chcesz;)))
Pozdrawiam:)
Pozdrawiam serdecznie, ostatnio pisałam częściej ale prosili mnie o zakończenie tej historii.
UsuńPozdrawiamy i my. W każdym razie możesz dalej to przekazać. Będę bardzo wdzięczny. Albowiem uważam, że KTO PYTA NIE BŁĄDZI.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Vojtek
Dokładnie tak, miłego wieczoru
UsuńDzieci bywają czasem egoistami. Dobrze, że wszystko ułożyło się tak jak powinno. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że się wszystko dobrze skończyło i wszyscy są szczęśliwi, uściski....)
UsuńA ja podziwiam ludzi, którzy umieją w innych rozniecić chęć pomocy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńI ja też, pomaganie innym jest czymś pięknym , wolę dawać niż brać. Miłego dnia
OdpowiedzUsuń...i dziękować, że jest Happy End!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia serdeczne zostawiam:)
Buziaczki...)
UsuńPrzeczytałem całą dyskusję i w związku z tym mam pytanie, czy Ty jesteś Janką z tego opowiadania?
OdpowiedzUsuńTak ja jestem Janką, Leszku pozdrawiam serdecznie
UsuńMyślę, że to miło mieć świadomość, że się miało swój udział w takiej historii:)
UsuńTak i jeszcze milej patrzeć jak są szczęśliwi a ja mam wspaniałych przyjaciół. Miłego tygodnia
UsuńMogłabyś, Alinko, jeszcze nas trochę potrzymać w niepewności:)))
OdpowiedzUsuńUlżyło mi bardzo, co jak co, ale jestem za, kiedy w grę wchodzi piękne, odwzajemnione uczucie.
Ech, wzruszyłam się.
Ściskam serdecznie:)
Wiem ,ze mogłabym ale były niecierpliwe osoby, teraz zaczęłam cykl wierszy związanych z moim życiem. Całuję
OdpowiedzUsuń