Zapraszam na mój portal poetycki www.poezja-sztuka.com

piątek, 24 stycznia 2014

Jak można zmienić swoje życie z perspektywy lęku.

Martwimy się, że ktoś nas oplotkował, koleżanka ma ładniejsze ciuchy, sąsiad z pierwszego piętra się nie odkłonił.
To nie są problemy, to drobiazgi w porównaniu z prawdziwym życiem.
Gdy dopada nas choroba, o której wiemy, że bywa śmiertelna, wtedy możemy powiedzieć o strachu. Zaczynamy rozbierać nasze życie na czynniki pierwsze od kiedy sięgamy pamięcią.
Mnóstwo wątków ( od urodzenia po czas teraźniejszy ) jak kadry filmu przesuwają obrazy w naszej głowie.
Jakże cenimy sobie to życie, które wydawało nam się nieciekawe, czasami nudne. Jak bardzo chcemy wtedy żyć, trzymając się mocno wczepieni w nie paznokciami.
Lęk sprawia, że nagle teatr życia codziennego staje się fascynujący. Chcemy brać w nim udział; ile jeszcze ról mamy do zagrania?
Zaczynamy wyścig z czasem, choć on zawsze biegnie w przeciwną stronę niż my. Chcemy jak najwięcej wyszarpać go dla siebie.

Nagle lęk staje się naszym sprzymierzeńcem, daje nam siłę, walczymy, zapominamy o strachu. Mówimy depresji aut, nie budzimy się z koszmarnych snów o trzeciej nad ranem.
Ból przestaje być bólem, połączony z radością, sprawia, że rodzimy się na nowo.

Świat znowu staje się piękny.

26 komentarzy:

  1. Alinko- dla mnie to akurat temat na czasie; szwagier niedawno miał operację na serce, a teraz czeka go operacja na płuca; strach paraliżuje całą rodzinę; pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu życze szybkiego powrotu do zdrowia, i Wam byście nie okazywali strachu, pozdrawiam Was serdecznie.

      Usuń
  2. pieknie to ujęłaś..... podpisuję się pod tym postem....

    świat staje sie piękny :)

    leptir

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leptirku dziękuję, pozdrawiam i zostawiam serdeczności.

      Usuń
  3. mnie lęk nie paraliżuje, choć mam świadomość, że w każdej chwili mogę odejść. po prostu serce juz nie da rady. może to dlatego, że wcale nie boję się śmierci a na życiu specjalnie mi nie zależy?
    przeżyłam śmierć kliniczną i wiem co mnie czeka.
    jestem zadowolona ze swojego życia, nic bym w nim nie zmieniła, choć nie rozpieszczało mnie, oj, nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewuś mnie życie też nie rozpieszczało, też miałam śmierć kliniczną i śmierci się nie boje. Mój strach był innej natury miałam jeszcze dzieci do wychowania i byłam samotną matką. Tak bardzo chciałam żyć dla nich.

      Usuń
    2. no tak, rozumiem, też byłam samotną matką.
      zdążyłam dzieci wychować bez strachu, ze mogą zostać same.
      choroba dopadła mnie stosunkowo niedawno, dwa i pół roku temu.
      dzieci są baaardzo dorosłe.

      Usuń
    3. Nie ważne kiedy dopadła, ważne, by się nie poddawać. Nam się udało.

      Usuń
  4. to prawda,czasem lęk jest sprzymierzeńcem,jeśli stało sie coś,że dano nam szanse,ale powiedziano,żeby uważać...i uważamy,cieszymy sie każdym darowanym dniem...
    pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak lekko wtedy na sercu, gdy zostawimy ten bagaż doświadczeń za sobą. I każdy drobiazg sprawia nam radość Buziaczki

      Usuń
  5. ..."każdy ma swój Rubikon przez który musi przejść"...by zrozumieć, by się obudzić...nie na darmo też rzecze się " łap chwilę"...w codziennej bieganinie zapominamy o tym, aż do dnia...który opisujesz...Lęk, strach daje mobilizację, a i siłę...
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Małgosiu, pozdrawiam życzę miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lęk przed utrata życia powoduje tyle uczuć, że ciężko nad nimi zapanować. Czasami jest to całkowite załamanie, a czasami tak jak piszesz, dodaje siły do przeżycia. Wiem co to strach, bo nie tylko o siebie bałam się w życiu. Ze strachu przed przerzutem u męża, uszyliśmy płaszcz dla mnie i to nie byle jaki. Koleżanki pytały, czy kupiłam go w Pewexie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale my nigdy, niczego nie szyliśmy. Nie wiem do dziś jak to zrobiliśmy, ale wiem jedno, że strach budzi w nas pokłady nieznane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Loteczko :) dziękuje Ci za ten komentarz. poadzrawiam

      Usuń
  8. Wyobrażam sobie jak trudna musi to być walka. I jak wspaniałe jest potem to wywalczone zwycięstwo.
    Serdeczności dla Ciebie Alinko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko nie jest łatwo, ale jaka potem ulga i jak lekko kiedy jesteśmy a miało nas nie być.
      Serdeczności

      Usuń
  9. Jak się tak czyta to skóra cierpnie ,ale miło doczytać że wszystko za wami ,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Najważniejsze ,nie poddać się i nie dać się mu sparaliżować ,walczyć do końca.Z tarczą ,lub na tarczy
    Namaste:)) Molekułka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Renatko jeśli potrafimy uwierzyć, że damy rade , w połowie jesteśmy wygrani, reszta to chemioterapia.

      Usuń
  11. Strach i lek na dluzsza mete nie sa naszymi sprzymierzecami... Co to za zycie /chocby juz sie konczylo/ w strachu i leku...
    J.

    OdpowiedzUsuń
  12. Judytko przytulam, wiesz jak to jest uwierzyć i walczyć o każdy dzień.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też walczę, teraz już się uśmiecham.
    I tak będzie jak ma być.
    Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie zawsze tak jest. Czasem przychodzi apatia i zniechęcenie. Do dalszej walki i do życia... zależy na kogo choroba trafi.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ja tez miałam chwile zwątpienia, tylko udało mi się ja przezwyciężyć. Dobrze jak jest ktoś blisko.Pozdrawiam

      Usuń