Będąc nastolatką, zakochałam się w górach - wtedy po raz pierwszy ujrzałam je na żywo. Wcześniej wakacje spędzałam nad morzem albo jeziorem. Kiedy na świat przyszły córki, pokochały góry tak jak i ja.Wiele lat temu w Krościenku, nie udało mi się wejść na Trzy Korony, wtedy urlop spędzałam z małą córeczką. I tak oto gdzieś w moich marzeniach pozostał niezdobyty szczyt.
Musiało minąć wiele lat bym pojechała do Czorsztyna razem z moimi koleżankami z klasy, dziewczynami, które kiedyś ze mną jeździły na obozy wędrowne w góry.
Na
Trzy Korony wybraliśmy się razem z przewodnikiem i niewielką grupą.
Wyjątkowo upalny dzień – od rana do wieczora słońce grzało jak grzejnik.
Początek był zachęcający, szliśmy przez łąki pełne kwiatów, wsłuchując
się w głos pana Michała, który barwnie opowiadał o urokach Pienin.
Pierwsze wzniesienie zaliczone, zadyszka niewielka — idziemy dalej. Co
jakiś czas krótki odpoczynek, by nabrać głębszego oddechu. Dwie osoby
odpadły, niestety nie dały rady iść dalej. Dochodzimy do przełęczy
„Chwała Bogu” i kolejna zostaje, ma zaczekać na nas. Idziemy dalej i
wtedy zaczynam walczyć z moim ciałem. Noga z chorym kolanem daje znać o
sobie – płytki oddech. Przez moment pomyślałam – wracam. Jednak
przezwyciężyłam kryzys, zapomniałam o bólu w kolanie i szłam dalej. Nie
widziałam pięknej roślinności, w głowie miałam tylko jedną myśl – wejść
na szczyt.
I pokonałam słabość — dotarłam. Moje trzy koleżanki z klasy również dotarły na miejsce, z czego bardzo się ucieszyłam, że nam wspólnie udało się zdobyć ten szczyt.
Widok przepiękny – radość nieopisana, jeszcze jedno marzenie spełniłam. Z platformy widokowej na Okrąglicy znad 500-metrową przepaścią, doskonały widok na przełom Dunajca i obszar Pienińskiego Parku Narodowego, a także na Tatry, Beskid Sądecki, Gorce, Beskid Żywiecki i Magurę Spiską. Zejście inną trasą, wcale nie taką prostą, ale nogi niosły tak, jakby ktoś doprawił mi skrzydła. Tam na dole w schronisku czekało schłodzone ciemne piwo.
I pokonałam słabość — dotarłam. Moje trzy koleżanki z klasy również dotarły na miejsce, z czego bardzo się ucieszyłam, że nam wspólnie udało się zdobyć ten szczyt.
Widok przepiękny – radość nieopisana, jeszcze jedno marzenie spełniłam. Z platformy widokowej na Okrąglicy znad 500-metrową przepaścią, doskonały widok na przełom Dunajca i obszar Pienińskiego Parku Narodowego, a także na Tatry, Beskid Sądecki, Gorce, Beskid Żywiecki i Magurę Spiską. Zejście inną trasą, wcale nie taką prostą, ale nogi niosły tak, jakby ktoś doprawił mi skrzydła. Tam na dole w schronisku czekało schłodzone ciemne piwo.
Następnego
dnia idziemy do wąwozu Homole, dnem wzdłuż spływającego kaskadami
potoku Kamionka, często przekraczając go po drewnianych mostkach i
metalowych schodkach. Wąwóz Homole tworzy głęboki kanion o bardzo
stromych ścianach dochodzących do 120 m wysokości. Uważany jest za jeden
z piękniejszych w Polsce. Z ostatnich stopni wychodzimy z lasu na
Dubantowską Dolinę – polanę, której największą atrakcją są znajdujące
się po prawej stronie Kamienne Księgi — płaskie skały naturalnie ułożone
w formie otwartej książki. Oczywiście związana jest z nimi ciekawa
legenda „Kamienne księgi – wg legendy w skałach zapisane są losy
wszystkich ludzi na świecie. Zaszyfrowane pismo odczytał jedynie stary
pop z Wielkiego Lipnika, ale Pan Bóg odebrał mu mowę, żeby ludzie nie
mogli poznać swoich losów”.
Z
polany poprzez las i wniesienia, przechodzimy obok stadniny koni i
zjeżdżamy kolejką linową do Jaworek — dawnej łemkowskiej wsi. Chwilę
odpoczywamy, chłodzimy się zimnym piwem i schodzimy w dół, by obejrzeć
kościół pod wezwaniem Św. Jana Chrzciciela.
Był
on dawną cerkwią greckokatolicką. Do tej parafii należały cztery wsie
Rusińskie. Wnętrze cerkwi ukrywa cenny zabytek – ikonostas oraz
polichromia wykonana w roku 1926 przez Andrieja Semkowicza.
Z Jaworkami związany jest Nigel Kennedy – angielski wirtuoz skrzypiec uczeń Yehudi Menuhina. Jest Prezesem Honorowym Komitetu Założycielskiego Stowarzyszenia „Muzyczna Owczarnia”, Słynie z niekonwencjonalnego zachowania na scenie, np. granie plecami do publiczności.
Z Jaworkami związany jest Nigel Kennedy – angielski wirtuoz skrzypiec uczeń Yehudi Menuhina. Jest Prezesem Honorowym Komitetu Założycielskiego Stowarzyszenia „Muzyczna Owczarnia”, Słynie z niekonwencjonalnego zachowania na scenie, np. granie plecami do publiczności.
Któregoś
dnia wybraliśmy się na oglądanie zachodu słońca nad Jeziorem
Czorsztyńskim. Popłynęliśmy gondolą, bo takowe tam pływają, łącząc dwie
miejscowości: Czorsztyn — Niedzica.
Przez
cały dzień piękna pogoda, jednak pod koniec zaczęło się trochę
chmurzyć. Myślałam, że nasza wyprawa się nie odbędzie.
Zaryzykowałyśmy... Droga na przystań nie jest łatwa, prawie codzienne
spacery do przystani często dawały nam się we znaki, gdyż słońce
potrafiło dopiec. Jednak w ten dzień trochę się ochłodziło, a i pod
wieczór jest zawsze chłodniej.
Gdy
wsiadałyśmy do gondoli, słońce świeciło, jednak po pewnym czasie chmury
zakryły je całkowicie. Zbierało się na burzę. Jednak ku naszej radości
wiatr przegnał ciemne chmury.
W
przedostatni dzień nasi gospodarze zafundowali nam niespodziankę –
kapelę góralską. Kilkugodzinny wieczór ze śpiewami, (bo włączyliśmy się
do zabawy) upłynął jak jedna chwila.
Przy okazji poznaliśmy instrumenty muzyczne, na których grają górale i oczywiście jak powstają oscypki.
Długo
nie mogłyśmy zasnąć, bo to był wieczór pełen osobliwych wrażeń. Jadąc
do Łodzi, nasz przewodnik pokazał nam jeszcze kilka ciekawych miejsc po
drodze.
Przede wszystkim, Alinko, też uwielbiam góry i te wszystkie niesamowite widoki. Dawno tam nie byłam, chyba trzeba będzie pojechać. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wypoczęłaś, a zdjęcie to raj dla moich oczu, są naprawdę udane, świetne!
Pozdrawiam Cię mocno i życzę wszystkiego pięknego, j.
Joasiu bardzo dziękuję to był naprawdę cudowny czas - pogoda dopisała i świetne towarzystwo.
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz pojechać :)
Serdeczności zostawiam :)
Pieniny są cudowne.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.
Pozdrawiam Alinko serdecznie:)
Joleczko to prawda,dziękuję i pozdrawiam
Usuń