Alina Kuberska: Kiedy zainteresowałaś się poezją?
Mariola Niebrzegowska:
W szkole podstawowej. Uwielbiałam lekcje języka polskiego związane z
literaturą, w tym poezją — interpretacja wiersza typu „co autor miał na
myśli".
Jaki poeta sprawił, że zainteresowałaś się poezją?
Tak
naprawdę nie mam tego winowajcy – poezja zawsze od lat szkolnych była
ze mną. Lata szkolne i tak zwana obowiązkowa lektura, ale i biblioteczne
egzemplarze – takie na własną rękę. Od Grochowiaka, Jasnorzewskiej,
Stachury, Mortona po klasykę, czyli Kochanowskiego, Mickiewicza i całą
rodzinkę wierszopisarzy... u każdego i każdej zawsze się coś dla mnie
znalazło – coś, co przykleiło się do serca, duszy, a wiadomo, że
najbardziej poezja miłosna — taki był to wiek, co prawda, ale i trafiały
się wiersze, które powodowały łzy i takie poszarpanie umysłu. W każdym
wierszu każdego poety zawsze znajduję dla siebie coś, z czym się nawet
utożsamiam. Myślę, że to kwestia rozumienia wierszy – ich odczuwania.
Zawsze mówię, że wiersz należy przeczytać, a nie przebiec, a wówczas i
zrozumieć jest o wiele łatwiej, prościej.
Czy wydałaś jakiś tomik? Jeśli nie, czy planujesz wydanie?
Nie
mam wydanego tomiku, choć byłam blisko jego wydania. Był nawet
przygotowywany. Wydany miał być przez Leszczyńskie Stowarzyszenie
Twórców Kultury – z przyczyn osobistych, bardziej może rodzinnych
zrezygnowałam. Owszem, po głowie takie myśli krążą, by coś pozostawić po
sobie. Myślę, że każdy piszący (mimo że wielu tak bardzo zaprzecza)
chciałby mieć swoje wiersze w oprawie. Nie uwierzę nikomu, kto powie
inaczej. Skoro już publikujemy, pokazujemy nasze wiersze na różnych
portalach internetowych, spotkaniach poetyckich, wieczorach czy nawet są
odczytywane, prezentowane na YouTube, lub audycjach radiowych, to już
dzielimy się własną poezją z innymi. Gdybyśmy chcieli pisać tylko dla
siebie, nasza poezja byłaby głęboko schowana w szufladzie.
Czy gdy piszesz, musisz mieć odpowiednie warunki — czy przychodzi Ci to nagle?
Nie
muszę mieć jakiś tam warunków. Bywało i bywa różnie z tym pisaniem. Raz
myśli roją się w głowie jedna za drugą, że może rodzić się wiersz za
wierszem, innym razem nawet nie podejmuję się pisania. Wszystko zależy
od poczucia komfortu psychicznego albo i nawet jego braku. Czasem
nieodpowiednie miejsce albo zwyczajnie nie ten czas. Inni płodzą wiersze
non stop, taśmowo wręcz – jak w jakimś zakładzie na akord. Ja daleka
jestem od tego. Owszem, potrafiłabym tak na „zawołanie", ale po co? Jaki
to ma sens ? Nigdy nie zmuszam się do pisania. Ono sobie dojrzewa jak
jabłko albo wino.... Wszystko ma swój czas, w tym i pisanie wiersza.
Może czasem żałuję tylko, że nie mamy w sobie takiej skrzynki
rejestrującej w naszej głowie, bo czasem rodzą się fajne frazy, które
zwyczajnie się zapomina, a ja nie należę do osób, które tu i już teraz
muszą zapisać swoją "złotą myśl" i tym samym wiele takich straciłam —
bez bólu, urodzą się przecież nowe, a nawet może lepsze.
Co ciebie inspiruje? A może tęsknota jest źródłem Twojej inspiracji?
Myślę,
że coś w tym jest. Wiele w życiu straciłam, za szybko musiałam
dorosnąć. Działo się w życiu różnie, nie zawsze było kolorowo, ale jak
to życie — o zgodę nie pytało, biegło przed siebie.Pisząc od lat i
czytając innych, jestem pewna, że tęsknota za „czymś, kimś" tak naprawdę
dotyczy każdego. Jesteśmy tylko i aż może ludźmi, pragniemy, marzymy,
kochamy i chcemy być kochani. Uśmiechamy się, ale i gryziemy
paznokcie... tak... zdecydowanie tęsknota to dobra pożywka – inspiracja
dla wierszy, moich również. Inspiracją dla mnie jest wprawdzie wszystko.
Woda, chmura, lot samolotem, deszcz za oknem, ale przede wszystkim
własne doświadczenia. To, co zdarza się w moim życiu. I tak naprawdę to
życie jest najlepszą inspiracją i skarbnicą, z której można do woli
korzystać.
Podejmujesz
w swoich tekstach tematy dość trudne, związane z cielesnością kobiecą,
chorobą, starością, uczuciami, zdradą, odczuciami. Te doświadczenia są
bardzo bolesne, traumatyczne. Skąd się bierze ten ból?
Każdy
temat jest dobry na wiersz, ja akurat piszę najczęściej o swoim życiu,
przeżyciach czy odczuciach. Tak jak powiedziałaś, „te doświadczenia",
wiesz? One bolą owszem w danym momencie, bolą jeszcze, gdy o nich
piszę, parzą z bólu palce, które stukają w klawiaturę, a serce
prawdopodobnie ma zbyt wysoki puls. Zakończony wiersz to rana, która już
tylko może się goić, ból odchodzi. Myślę, że jestem szczęściarą, gdyż
nie potrafię w sobie wyhodować nienawiści, nie chcę poznać tego uczucia,
może stąd jest w wierszach tylko smutek, żal? Ostatnia litera kończąca
wiersz jest jak oddech pełną piersią. Czuję się lepiej i jestem wolna.
Przychodzą kolejne dni. Wiele z nich już mogę zapisywać po swojemu i
niekoniecznie na smutno. Choć smutne jest to, że właśnie poezja stała
się powodem rozpadu mojego związku. Chyba też moje ostatnie wiersze były
dalekie od radosnych, ale odkąd obudził się we mnie bunt, znalazłam
odrobinę nawet w nich optymizmu.
Jaka jest postawa twoich najbliższych, rodziny, przyjaciół wobec twojej poezji. Czy liczysz się z ich opiniami?
Moja
rodzina – ta prawdziwa rodzina, w tym moje córki, jak i przyjaciele
akceptują i szanują moją pasję, nigdy nie usłyszałam od nich złego
słowa, za co im po prostu dziękuję. Za ich wspieranie i nie muszę liczyć
się z ich opinią, bo jest taka, jak i moja. Poezja to życie, a my
żyjemy.
Czy poezja powinna być zrozumiała przez wszystkich czytelników?
Uważam,
że absolutnie nie dla wszystkich. Bo jest to niemal magiczny świat
pełen tajemnic, które tylko nieliczni, a może nawet bardzo liczni, ale
nie wszyscy odkryją i poczują, ale w tym magicznym świecie musi też być
iskra niezrozumienia przez innych. Bo o czym byśmy wtedy pisali?
Bardzo Ci dziękuję za tak szczerą rozmowę. Życzę by spełniły się Twoje marzenia, a przede wszystkim wydania tomiku.
Pani Marioli życzę wielu sukcesów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie...:-))
Jolu dziękuje i serdecznie pozdrawiam:)
UsuńPiękny wywiad.
OdpowiedzUsuńGratuluję obydwu Paniom poetkom.
:-)
Dziękuję Jadziu,bardzo serdecznie pozdrawiam :)
UsuńCzekam na kolejne takie wywiady Alinko
OdpowiedzUsuńChętnie zajrzę na strony o których wspominasz
Pozdrawiam prawie już wiosennym powiewem