na oszronionych drzewach
drzemie spokój
jezioro jeszcze śpi
idę wtulona w szal
wdycham zamarznięte
wspomnienia
dłonie szukają ciepła
tamtych chwil
usta pocałunków
to było tak niedawno
powoli przybliża się czas
połączenia
rysuję na śniegu
drogę na kształt labiryntu
która prowadzi ku światłu
31.12.2014r.
wdycham zamarznięte
wspomnienia
dłonie szukają ciepła
tamtych chwil
usta pocałunków
to było tak niedawno
powoli przybliża się czas
połączenia
rysuję na śniegu
drogę na kształt labiryntu
która prowadzi ku światłu
31.12.2014r.
Stary Rok pożegnałam nad Jeziorem Chodeckim, kiedy zajechałam był lekki mróz i śnieg, spacer był bardzo przyjemny. Chodziłam i patrzyłam na zamarznięte jezioro.Moje myśli wymknęły się spod kontroli i obudziły wspomnienia.
Niestety jeszcze tylko 31-go było mroźnie, choć już bez słońca.
Oby nie był gorszy, by pozwolił cieszyć się życiem , nie tylko mnie, moim bliskim , ale i wszystkim ludziom na ziemi.
Myślałam też o cierpiącej siostrze Judycie, która z godnością zniosła ból, nie skarżąc się.
Chciałabym mieć jej siłę i pokorę, wiedziała że to już ostatnia jej zima.
Niestety dowiedziałam się dzisiaj, że odeszła 2-go stycznia.
Przed wyjazdem napisałam dla niej wiersz.
Przyjdzie pustka
pogodzona za życia
odchodzisz bez łez
zamilkną usta
na skrzydłach anioła
pomachasz z nieba
tu na ziemi utkałaś
dom z miłości
a ja nie potrafię
znaleźć ukojenia
lodowaty chłód
owija duszę
29.12.2014r.
Judytko spoczywaj w pokoju
Amen
Nie mogąc zasnąć zaczęłam wspominać moją pielgrzymkę do Lourdes
Dzień
11 lutego 1858 roku zaczął się jak każdy inny. Bernadetta
wraz z siostrą Toinette i starszą koleżanką Jeanie Abadie zwaną
Baloum udają się na poszukiwanie suchych gałęzi. W pewnym
momencie Bernadeta zostaje sama na brzegu kanału na wprost groty
zwanej w dialekcie Massabielle, a jej towarzyszki wspinają się już
po zboczu góry.
W tym właśnie momencie słyszy dziwny dźwięk podobny do szumu wiatru. W małej wnęce groty , 3 m. ponad ziemią pojawia się światłość, z której wyłania się postać kobiety, a raczej młodej dziewczyny. Postać się uśmiecha i gestem dłoni zdaje się przywoływać Bernadetę.
Bernadeta jest zdziwiona, że dziewczynki nic nie widziały. W drodze powrotnej zwierza się siostrze, która uznaje opowiadanie Bernadety za żart. Mama Bernadetty uznaje, że córka padła ofiara jakiejś iluzji i zabrania jej odwiedzać grotę Massabielle.
W tym właśnie momencie słyszy dziwny dźwięk podobny do szumu wiatru. W małej wnęce groty , 3 m. ponad ziemią pojawia się światłość, z której wyłania się postać kobiety, a raczej młodej dziewczyny. Postać się uśmiecha i gestem dłoni zdaje się przywoływać Bernadetę.
Bernadeta jest zdziwiona, że dziewczynki nic nie widziały. W drodze powrotnej zwierza się siostrze, która uznaje opowiadanie Bernadety za żart. Mama Bernadetty uznaje, że córka padła ofiara jakiejś iluzji i zabrania jej odwiedzać grotę Massabielle.
Jednak
Bernadetta nie słucha się i ponownie udaje się go groty i trwa to
do 16-go lipca kiedy to po raz ostatni objawia się
Niepokalana…
Odpowiedzieć na wezwanie Maryi z
Lourdes i sprawić Jej radość może zatem każdy człowiek, bo
każdy może posiadać bogactwo miłości, pokory i uległości wobec
Boga i Maryi, choćby po ludzku był najbiedniejszy. Słuchanie zaś
Jej rad i podążanie za Jej przykładem jest najprostszą drogą do
świętości, której Niepokalana Matka pragnie dla każdego ze
Swoich dzieci. 26-ty kwietnia jestem w Lourdes, po zakwaterowaniu w hotelu i odświeżeniu każdy z nas biegnie do pobliskiego sklepiku by kupić świeczkę na procesję światła.
Z modlitwą i śpiewem idziemy do Matki Boskiej, która czeka na każdego pielgrzyma, by wysłuchać nie tylko modlitwy ale i próśb z jakimi do niej przychodzimy.
O godz. 21-szwej zaczyna się procesja ze światłami i modlitwą w różnych językach świata, ale tam wszyscy są jednakowo rozmodleni, rozśpiewani i zjednoczeni we wspólnej modlitwie.
Od lat pielgrzymuje po Sanktuariach Maryjnych nie tylko w Polsce ale i świecie.
W tym 2010 roku zaplanowałam Lourdes, wiele wiedziałam o tym miejscu, ale to co zobaczyłam przeszło moje wyobrażenia.
Jadąc tam chciałam podziękować Matce Boskiej, za to, że żyję i udało mi się wygrać walkę z chorobą, że daje mi siłę bym nie załamywała się kiedy pojawiają kłopoty zdrowotne.
Wiele lat temu Matka Boska przyszła do mnie we śnie i okryła swoim płaszczem, dlatego wierzę , ufam i przestałam się bać.
Kiedy zobaczyłam ludzi na wózkach inwalidzkich z uśmiechem na twarzy, pomyślałam że nawet jeśli do końca swych dni będą skazani na wózek to nie przestaną wierzyć i ufać.
Judyta nie wygrała walki z chorobą, mnie się udało.
Taka była wola Pana.
Informacja o śmierci Judyty dosięgłą mnie tuż po fakcie...Od tej pory nie moge otrząsnąc się z przygnębienia...Dodatkowo smutno mi bo córcia wyjechała...A i parę innych powodów do melancholii jest....Niewesoły ten początek Nowego Roku...oby potem było lepiej.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Cie pozdrawiam Alinko!:-)*
Oleńko i ja bardzo przezywam śmierć Judyty, pamiętam jej pierwszy mail do mnie. Te niebieskie oczy uśmiechały się przez ból. Tam gdzie byłam nie miałam Internetu, dowiedziałam sie po powrocie do domu.
UsuńMoja końcówka roku i początek są naznaczone choroba córki.Nie przedłużono jej umowy o prace, zdrowie się posypało.
Pozostaje wiara i nadzieja,że będzie lepiej, czego i Tobie moja kochana życzę z całego serca.
Nie znałam tej wspaniałej osoby. I stary i nowy rok rozpoczyna się od odejścia znanych osób. Szkoda, że ktoś odchodzi w takiej chwili. Mąż mój pochował przyjaciele tuż przed Wigilią. Ta jesień była ciężka dla ludzi chorych, może ten rok przyniesie trochę radości? Tego życzę Tobie I twojej Córce. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńLoteczko ktoś odchodzi , ktoś się rodzi, ot życie. Na śmierć nigdy nie jesteśmy gotowi.
UsuńMam nadzieję,że córka wyzdrowieje i dostanie prace. Buziaczki też dla Ciebie i rodziny.
Alinko,życzę Ci dalszej wytrwałości w drodze,zwanej życiem,masz piękne wspomnienia...a siostra Judyta,na zawsze zostanie w naszej pamięci...wspaniale prowadziła bloga,ja odczytuje go teraz jako przesłanie...pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMarysiu ja tez tak myślę,stanęła na naszej drodze bo tak miało być, pokazała nam jaką droga powinniśmy pójść i nie buntować się kiedy czasami jest nam trudno.
UsuńZostanie w mojej pamięci , bo była mi bliska, bo z wielką przyjemnością czytałam każdy jej wpis.
Pozdrawiam i serdeczności zostawiam.
Alinko, w Nowym Roku Tobie i Twojej Córce życzę zdrowia, radości, nadziei i wiary w dobre jutro...
OdpowiedzUsuńWierzę, że będzie dobrze...
Siostra Judytka pozostanie w naszych modlitwach i pamięci.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ja tez w to wierzę, i Tobie Łucjo życzę wszystkiego najlepszego.
UsuńPrzyznam, że to już drugi blog, na którym jest informacja o s. Judycie - zupełnie jej nie znałem (a nawet o niej nie słyszałem), ale widzę, że musiała być niezwykłą osobą.
OdpowiedzUsuńTak Leszku to była niezwykła osoba. Jak miło ,że zajrzałeś do mnie Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku 2015.
UsuńSerdeczności.
Smutna wiadomość. Raczej jej nie znałam ... Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń..."Do zobaczenia w niebie", napisały siostry po Jej pogrzebie, a mi się wydaje, że Ona wciąż jest...często wracam do Jej blogu i odkrywam go na nowo, albo może dopiero właściwie?
OdpowiedzUsuńAlinko, tylko wspaniałości w Nowym 2015 Roku, niech Ci się darzy!
Serdeczności :)