część I
Poznali się na Sympatii, zanim się spotkali długo rozmawiali na Skypie. Przeszedł czas na poznanie się w realu.
Wysiadł z pociągu, w ręku trzymał ogromny bukiet tulipanów. Uśmiechnął się na jej widok i już wiedzieli, że to nie będzie ich ostatnie spotkanie.
Zmienili plany, nie pójdą do kawiarni, tylko do niej do domu. On się odświeży po podróży a ona poczęstuje go szarlotką, którą wczoraj upiekła.
Zaufała mu od pierwszego wejrzenia, emanowało z niego ciepło i szczerość.
Wstawiła kwiaty do wazonu (pierwszy raz w życiu dostała zielone tulipany).
Czy im się uda pójść razem przez życie, tego jeszcze nie wie, ale bardzo by chciała by ta znajomość przerodziła się w coś trwałego.
Pojechali do centrum, chciała mu pokazać swoje miasto, najpiękniejsze jego zakątki, może przejadą się rikszą po ulicy Piotrkowskiej. To najdłuższa i najładniejsza ulica w Polsce, na pewno mu się spodoba.
Wziął ją za rękę, poczuła ciepło wokół serca.
Po spacerze poszli na obiad a potem na dworzec. Nadszedł czas pożegnania. Pamiętaj, za tydzień spotkanie u mnie. Lekko musnął ustami w policzek, szybko wskoczył do pociągu i pomachał ręką na pożegnanie.
Długo jeszcze stała na peronie rozpamiętując dzień, który tak szybko minął.....
Część II
Powoli szła do domu, nie musiała się spieszyć, nikt na nią nie czekał. Dzieci mają swoje życie, czasami zadzwonią, rzadziej wpadną, chyba że potrzebują, by zajęła się wnukami. Nie zdążyła dojść do domu, pik, pik, przyszedł sms.
To od niego – „dziękuję za cudowny dzień”.
Z wypiekami na policzkach odpowiedziała i „ja też dziękuję”.
Teraz będzie odliczała dni do kolejnego spotkania. Co ze mną? - zachowuję się jakbym już tęskniła.
Wieczorem pewnie odezwie się na Skypie.
I co ja wtedy powiem, że jestem nim zauroczona, że tak bardzo mi się podoba, nie, nie dam po sobie poznać. Z drugiej strony dlaczego nie, przecież znamy się już od dłuższego czasu, a spotkanie w realu tylko upewniło mnie, że na kogoś takiego czekałam.
Oczywiście zadzwonił zaraz po przyjeździe do siebie. „Kochanie nawet nie wiesz jak bardzo jestem szczęśliwy, nasze spotkanie było takie cudowne. Jesteś kobietą, z którą chciałbym się zestarzeć. To nie są słowa na wyrost, ja tak naprawdę myślę”. Zaschło jej w buzi, nie potrafiła słowa powiedzieć, „czy ja śnię?” - pytała samą siebie.
- Dlaczego milczysz?
- Tak się zamyśliłam nad tym co powiedziałeś, bo ja czuję podobnie. I co my z tym teraz zrobimy? - zapytała.
- Jak to co, będziemy się spotykać, już za tydzień do mnie przyjedziesz, później zastanowimy się co dalej.
- Jak pies, nie tęsknił za tobą? Nie było cię prawie cały dzień.
- On przyzwyczajony, czasami jak dłużej siedzę w pracy wpadam w czasie lunchu, by go wyprowadzić, a kot ma kuwetę.
- Cieszę się, że lubisz zwierzęta.
- A wiesz będę odliczał dni do naszego spotkania.
Uśmiechnęła się....
Część III
Codzienne rozmowy wieczorem były wielką radością, lepiej zasypiała.
Nawet dziewczyny w pracy zauważyły, że zmieniała się, była uśmiechnięta,
taka inna.
Szeptały między sobą, nasza koleżanka pewnie zakochana.
Nie lubiła opowiadać o swoim życiu prywatnym.
W sobotę czekał na nią na dworcu, tym razem z czerwoną różą.
Od razu pojechali do niego do domu, zostawiła podręczny bagaż i wybrali się na rekonesans po osiedlu.
Mieszkał w bardzo ładnej dzielnicy, wokoło zadbane domy jednorodzinne. Pora roku też piękna, wiosna w całej krasie.
Przyznał się, że nie potrafi gotować, nigdy mu nie zależało by się nauczyć, zresztą nie miał dla kogo.
Bardzo wcześnie stracił żonę, nie mieli dzieci, potem wyjechał do Turcji na kontrakt.
Teraz kiedy wrócił próbuje sobie jakoś ułożyć życie.
Uśmiechnęła się,
- Nauczę cię, jeśli tylko zechcesz.
Na obiad poszli do jego ulubionej restauracji. Okazało się, że zamówili to samo danie, cielęcinę z kurkami, brokuły i zasmażane ziemniaki.
Nawet mieli podobne gusta kulinarne.
Po obiedzie zabrał ją do Łazienek na spacer, wtedy po raz pierwszy się pocałowali.
Świat zawirował, poczuła się jak nastolatka.
Po powrocie do domu, wzięli psa na spacer. On biegał, a oni szli przytuleni i bardzo szczęśliwi.
Przed nimi długa noc...
Szeptały między sobą, nasza koleżanka pewnie zakochana.
Nie lubiła opowiadać o swoim życiu prywatnym.
W sobotę czekał na nią na dworcu, tym razem z czerwoną różą.
Od razu pojechali do niego do domu, zostawiła podręczny bagaż i wybrali się na rekonesans po osiedlu.
Mieszkał w bardzo ładnej dzielnicy, wokoło zadbane domy jednorodzinne. Pora roku też piękna, wiosna w całej krasie.
Przyznał się, że nie potrafi gotować, nigdy mu nie zależało by się nauczyć, zresztą nie miał dla kogo.
Bardzo wcześnie stracił żonę, nie mieli dzieci, potem wyjechał do Turcji na kontrakt.
Teraz kiedy wrócił próbuje sobie jakoś ułożyć życie.
Uśmiechnęła się,
- Nauczę cię, jeśli tylko zechcesz.
Na obiad poszli do jego ulubionej restauracji. Okazało się, że zamówili to samo danie, cielęcinę z kurkami, brokuły i zasmażane ziemniaki.
Nawet mieli podobne gusta kulinarne.
Po obiedzie zabrał ją do Łazienek na spacer, wtedy po raz pierwszy się pocałowali.
Świat zawirował, poczuła się jak nastolatka.
Po powrocie do domu, wzięli psa na spacer. On biegał, a oni szli przytuleni i bardzo szczęśliwi.
Przed nimi długa noc...
Trochę się denerwowała, mówią że się nie zapomina. W czasie kolacji dla kurażu wypiła za dużo czerwonego wina. Jak wrócił z łazienki ona już spała.
Nie obudził jej tylko przytulił i też zasnął.
Budzenie było naprawdę przyjemne.....
Część 4
No cóż taka miłość zdarza się nawet w jesieni życia. Byli
szczęściarzami, bo oni ją spotkali. I choć tęsknota trochę uwierała jak
źle skrojona sukienka, wierzyli w to, że któregoś dnia przestaną być
weekendowymi kochankami.
Codziennie budził ją smsem ”kocham cię”?
Ona odpisywała ”ja ciebie bardziej”.
Wieczorne rozmowy na Skypie tylko upewniały ich w tym, że powinni zamieszkać razem.
Planowała pójść na wcześniejszą emeryturę
Rodzina zaakceptowała jej związek, dzieciaki były zadowolone, mama odżyła, częściej się uśmiechała, nawet chętniej zajmowała się wnusiami.
W październiku planowali wylecieć do Grecji. Razem - dwa tygodnie wspólnych wakacji. Zawsze chciała polecieć na Kretę. Wiele lat temu miała spędzić tam miesiąc miodowy ze swoim mężem. Zamiast do Grecji polecieli do Bułgarii. Teraz spełnią się jej marzenia. Szykował niespodziankę, domyślała się, że chce ją poprosić o rękę.
Nie mogła się doczekać wspólnego urlopu no i tej niespodzianki. Odliczała dni do wyjazdu. Nocą, zanim zasnęła wyobrażała sobie jak będzie cudownie, trzymając się za rękę chodzić na długie spacery brzegiem morza. Fale będą obmywać stopy, ale nie ostudza uczucia jakie ich połączyło.
Tylko dlaczego czasami ma taki niepokój w sercu.
Któregoś dnia nie dostała rano smsa, zadzwoniła, telefonu też nie odbierał. Zdenerwowana zadzwoniła do jego pracy, dowiedziała się, że nie ma go. Kiedy do niego pojechali było już za późno.
Odszedł na zawsze. Długo nie mogła się pogodzić z tym, że kolejny raz stwórca zabrał jej bliską osobę.
Październik tego roku był piękny. Jej babie lato, właśnie wtedy odeszło na zawsze.
Nie spełniły się jej marzenia.
Codziennie budził ją smsem ”kocham cię”?
Ona odpisywała ”ja ciebie bardziej”.
Wieczorne rozmowy na Skypie tylko upewniały ich w tym, że powinni zamieszkać razem.
Planowała pójść na wcześniejszą emeryturę
Rodzina zaakceptowała jej związek, dzieciaki były zadowolone, mama odżyła, częściej się uśmiechała, nawet chętniej zajmowała się wnusiami.
W październiku planowali wylecieć do Grecji. Razem - dwa tygodnie wspólnych wakacji. Zawsze chciała polecieć na Kretę. Wiele lat temu miała spędzić tam miesiąc miodowy ze swoim mężem. Zamiast do Grecji polecieli do Bułgarii. Teraz spełnią się jej marzenia. Szykował niespodziankę, domyślała się, że chce ją poprosić o rękę.
Nie mogła się doczekać wspólnego urlopu no i tej niespodzianki. Odliczała dni do wyjazdu. Nocą, zanim zasnęła wyobrażała sobie jak będzie cudownie, trzymając się za rękę chodzić na długie spacery brzegiem morza. Fale będą obmywać stopy, ale nie ostudza uczucia jakie ich połączyło.
Tylko dlaczego czasami ma taki niepokój w sercu.
Któregoś dnia nie dostała rano smsa, zadzwoniła, telefonu też nie odbierał. Zdenerwowana zadzwoniła do jego pracy, dowiedziała się, że nie ma go. Kiedy do niego pojechali było już za późno.
Odszedł na zawsze. Długo nie mogła się pogodzić z tym, że kolejny raz stwórca zabrał jej bliską osobę.
Październik tego roku był piękny. Jej babie lato, właśnie wtedy odeszło na zawsze.
Nie spełniły się jej marzenia.
Gratuluję publikacji. A w ogóle to pamiętam, Alinko tę Twą smutną opowieść prosto z życia i...przytulam Cię serdecznie♥
OdpowiedzUsuńWiem Oleńko, opisywałam Ci ją, dziękuję że pamiętasz. Ściskam serdecznie.
UsuńZnakomite opowiadanie.
OdpowiedzUsuńZ reguły te najlepsze są po prostu z życia wzięte.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:-)
Dziekuje Jolu, pozdrawiam, ja też lubię te z życia wzięte. Buziaczki.
UsuńPiękna jest ta opowieść o miłości.Warto wierzyć i czekać..nawet dla kilku mgnień :) Ewa
OdpowiedzUsuńTakie chwile zostają w pamięci na zawsze, kiedy przychodzi jesienna nostalgia, watro wrócić do wspomnień., zaświecić światełko w deszczowe dni.
UsuńDziękuję Ewo.
gratuluję publikacji Alinko...
OdpowiedzUsuńsamo życie pisze takie scenariusze,wiem...daje nam tylko chwile szczęśliwe...zostaja wspomnienia...
Marysiu ważne ,że zostają nam wspomnienia.. serdeczności.
UsuńTrochę mi się nieswojo zrobiło... Opowiadanie piękne, ale właśnie moja Najstarsza z mężem z Krety wrócili....
OdpowiedzUsuńMało bywam w sieci, bo realne życie pochłania mnie totalnie i realizuję się bardziej bezpośrednio wśród ludzi...:)
Pozdrawiam serdecznie!
Małgosiu fajnie,że wpadłaś, ja też się realizuje poza internetem. Pozdrów najstarszą , pewnie to ta ca ja poznałam w Opatówku.
UsuńSerdeczności.
Tak. To ta z Opatówka...:) Realizuje się w fotografice. Ma w tej chwili już 3 aparaty jak armaty. Jej prace były na wystawie miasta, w którym mieszkała przez jakiś czas na Śląsku.
UsuńPrzede wszystkim gratuluję sukcesu literackiego! Bardzo się cieszę, że mam przyjemność znać osobiście sławną poetkę...:) Jeśli masz na emeryturze tyle wolnego czasu, zapraszam do Poznania. 100 m ode mnie mieszka Alicja (sosna vel zebra), która była u Ciebie na spotkaniu w Łodzi. Zrobimy sobie wypad po Poznaniu lub okolicach. Mam duży dom, więc o nocleg nie musisz się martwić.
Pozdrawiam.
Małgosiu z przyjemnością poznam Poznań. Ty wiesz,że we wrześniu byłam w Poema Cafe , mieliśmy wieczór poetycki, promocję antologii "Niosący słowa" Przyjechałam dzień wcześniej i byłam na " Dziadach " w teatrze, a już o jedenastej mieliśmy spotkanie i o 14-tej pojechaliśmy na dworzec i na trzy dni do Inowrocławia.
UsuńWitaj Alino! Pierwszy raz tu zaglądam, dzięki blogowi Asi. Bardzo lekko się czyta, jednak smutna to historia. Przepiękna, lecz smutna. Jeśli jest prawdziwa -współczuję straty, Lepsza chwila szczęścia, niż jej brak, prawda?
OdpowiedzUsuńNatalko jak fajnie,że zajrzałaś. To prawdziwa moja historia. Serdeczności zostawiam.
UsuńPięknie napisane, bardzo wzruszająco, a ja lubię takie opowieści. W mojej rodzinie dwie pary małżeństw poznały się przez internet. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńLoteczko czasami się uda ludziom poznanym przez Internet, niestety moja historia zakończyła się śmiercią mojego przyjaciela. A szkoda, niezbadane są wyroki Boskie. I ja pozdrawiam.
UsuńSzczęście jest ulotne, ono z nami tylko bywa...Pięknie napisane.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i gratuluję.
Oprawione w album wspomnień powraca w każą rocznicę, buziaczki.
UsuńOpowiadanie świetne! Smutne zakończenie, to samo życie. Niestety, nie wiemy kiedy dojdziemy do końca drogi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
I bardzo dobrze Ozonku,ze nie wiemy, przyjdzie kres to się dowiemy, serdeczności i dziękuję za odwiedziny.
UsuńProsta, ujmująca opowieść, Alinko, w starym dobrym stylu. Mimo, że wśród nas wiele jest takich par, które wiodą pozornie banalne zycie, przed progiem starości, za którym nie zawsze musi szczerzyć pożókłe kły... samotność . A że bez happy-endu? Trudno, ale co uszczknęli dla siebie, to ich. Zresztą umarli, to tylko nieobecni inaczej...
OdpowiedzUsuńczułości bezmiar
Za ten bezmiar czułości bardzo dziękuję. Opowieść w starym stylu, bo ja już niemłoda, serdeczności zostawiam i dziękuję,że jesteś i zaglądasz.
Usuń